Wrażenia z wożenia – Renault Captur 1.3 TCe EDC S-Edition

Crossover-y i SUV-y rządzą, takie mamy czasy. Firma Renault proponuje Panom sporych rozmiarów Koleosa, ewentualnie nieco mniejszego Kadjara, natomiast Paniom – Captura, dzięki któremu będą mogły poczuć się jak Ola Frycz z „M jak miłość”.

Captur ma 17-centymetrowy prześwit ułatwiający walkę z krawężnikami, jednak jako że powstał na płycie podłogowej miejskiego Clio, to nie może pochwalić się napędem 4×4. Ale to szczegół. Ważniejsze, że zdobył nagrodę za styl w konkursie organizowanym przez stowarzyszenie prasy motoryzacyjnej. A był to konkurs nie byle jaki, bo latynoamerykański, prestiżowy Prêmio Americar.

Sięgamy więc do drzwi, otwierających się szeroko i zamykających z miłym zmysłowi słuchu, solidnym klangiem. Zauważamy kontynuację tego, co jeszcze przed chwilą mogliśmy podziwiać na zewnątrz. Interesujący design, poprawna pozycja za doskonale leżącą w dłoniach skórzaną kierownicą, czytelny zestaw wskaźników i poprawnie wyprofilowane fotele z szerokim zakresem regulacji.

3

Biorąc pod uwagę niewielkie rozmiary nadwozia (4122 mm), wnętrze Captura zaskakuje przestronnością. Cztery dorosłe osoby mogą podróżować tu całkiem swobodnie. Konflikt interesów między pasażerkami siedzącymi z przodu i zajmującymi miejsca z tyłu może nastąpić dopiero wtedy, gdy wzrost tych ostatnich będzie przekraczał 180 cm. Objętość przestrzeni bagażowej to rozsądne 377 litrów, a w razie potrzeby można powiększyć ją do 455 litrów, przesuwając tylną kanapę. Ponadto do dyspozycji jest wysuwany (jak szuflada) schowek w desce rozdzielczej o rekordowej w tej klasie pojemności 11 litrów – zmieszczą się w nim wszystkie niezbędne do upiększania przybory i jeszcze zostanie miejsce na torebkę.

Renault oferuje do Captura silniki o pojemnościach od 0.9 do 1.5-litra (wszystkie z turbo) i mocy w przedziale 90-150 KM. Samochodem z tym ostatnim oraz z bardzo sprawną dwusprzęgłową skrzynią EDC (w tym przypadku ma ona 6 biegów) jeździ się jak małą wyścigówką. Nawet w bardzo szybko pokonywanych, następujących po sobie łukach, auto przechyla się tylko na tyle, aby dać Pani kierowniczce pojęcie o prędkości, do której postanowiła je rozpędzić.

Osiągi są więcej niż wystarczające, skuteczność hamulców nie pozostawia nic do życzenia, a jakość resorowania nie odbiega od klasowego standardu. Zawieszenie jest sprężyste i całkiem nieźle radzi sobie z tym, co polskie drogi rzucają Capturowi pod koła. Ekojazda natomiast skutkuje tym, że automat stara się za wszelką cenę oszczędzać paliwo, potrafi wrzucić „piątkę” przy prędkości zaledwie 50 km/h, by w razie potrzeby błyskawicznie zredukować trzy biegi w dół do „dwójki” i dynamicznie przyspieszyć. Średnie zużycie benzyny oscyluje wokół 9 l/100 km i jest to dość dobry wynik.

2

Tak czy inaczej, ten samochód to bez wątpienia propozycja skierowana do Pań młodych. Wiekiem czy duchem, to już temat do odrębnych rozważań. Na pewno jednak do takich, które preferują dynamiczną jazdę oprawioną we „wpadające w oko”, stylowe nadwozie. Captur 1.3 TCe EDC SEdition staje do walki o klientkę, która za szeroko rozumiany sportowy charakter zdecyduje się zapłacić minimum 89 900 zł.

Co za to otrzyma? Do standardu należy automat, klimatyzacja, tapicerka z elementami zamszu i skóry, nawigacja, asystent cofania, aluminiowe, diamentowane czarne obręcze kół 17’’, przyciemniane szyby, podłokietnik, aluminiowe nakładki na pedały, elektrochromatyczne lusterko wewnętrzne, skórzana kierownica, hamulec ręczny i mieszek dźwigni zmiany biegów z niebieskimi przeszyciami, specjalne dywaniki podłogowe oraz pełne oświetlenie LED, które do niedawna zarezerwowane było wyłącznie dla znacznie droższych aut klasy wyższej.

Daje ono światło o temperaturze barwowej na poziomie 5500 Kelwinów, a więc bardzo zbliżonej do światła dziennego, zmniejszając tym samym obciążenie oczu kierowcy. Takimi parametrami nie mogą pochwalić się nawet reflektory ksenonowe (o zwykłych halogenowych nie wspominając), a jednocześnie pobór mocy i emisja ciepła są o blisko połowę mniejsze, co z kolei sprzyja dłuższej i bezawaryjnej eksploatacji.

7

A teraz dodajmy jeszcze kilka opcji z listy wyposażenia dodatkowego – lakier metalizowany lub perłowy, skórzaną tapicerkę, lepsze nagłośnienie (Bose), asystenta parkowania z kamerą, system kontroli martwego pola, pakiet na bezdroża z oponami całorocznymi, dach panoramiczny, podgrzewane fotele – i już robi się z tego wszystkiego okrągła „stówka”.

Były plusy, a więc pora na minusy. Brakuje kilku ważnych elementów, których zamówić po prostu nie można, przede wszystkim tempomatu z radarem dalekiego zasięgu, utrzymującym stały odstęp od poprzedzającego pojazdu. W dzisiejszych czasach to wstyd, bo taki tempomat może mieć nawet – za przeproszeniem – byle Skoda Fabia.

Nie można dokupić również systemu 4CONTROL znanego z pozostałych modeli Renault, który za pośrednictwem elektrycznych siłowników pozwala na delikatne skręty tylnych kół, poprawiając tym samym stabilność i ułatwiając parkowanie (zmniejszony promień skrętu). Przydałyby się ponadto aktywne amortyzatory z możliwością usztywnienia i lepsze reflektory, bo pomimo że są to LED-y, to jednak bez funkcji selektywnej korekcji wiązki świateł drogowych.

Tekst i zdjęcia: Jakub Sandecki